Co może łączyć te dwie rzeczy? A co może łączyć te dwie rzeczy i jeszcze naszych rodaków? Okazuje się, że bardzo dużo! Poniżej możecie przeczytać relację naszej uczennicy Amelii, która pojechała na Mistrzostwa Świata aż do Korei!
A dokładniej do 이천시, gdzie w 송도컨벤시아 zawody miały miejsce. Mistrzostwa Świata w kostce Rubika rozpoczęły się w sobotę 12 sierpnia i trwały do wtorku 15 sierpnia. Polska reprezentacja w tym roku liczyła 29 osób i była najliczniejszym narodem z Europy. Finalnie na zawody dotarło łącznie 1187 osób. Podczas tych czterech dni odbyło się łącznie aż 17 konkurencji! Każdego dnia odbywało się kilka z nich, które z kolei podzielone były na rudny. Niektóre konkurencje miały tylko jedną rundę, podczas gdy inne nawet cztery!
Całość można było oglądać na scenie głównej lub scenach pobocznych. Konkurencje na scenie głównej były podzielone na grupy, gdzie w jednej rundzie zawodnicy są podzieleni na 20-25-o osobowe grupy. Scena główna była podzielona na cztery sceny, zieloną, niebieską, czerwoną i żółtą, co pozwoliło na lepszą organizację całości zawodów. Szczegółowy harmonogram można znaleźć pod LINK.
Jednak nie wszystko szło tak sprawnie, ponieważ jak zawsze mogą stać się jakieś nieprzewidziane okoliczności. Tu najważniejszy był czas - w pewnym momencie część konkurencji uległa opóźnieniu, dlatego też organizacja postanowiła puszczać dwie grupy jednocześnie, stąd nagle w konkurencji mogło brać udział nawet 50 osób! Również zrozumienie kto ma w danej chwili brać udział było trudne do zrozumienia - mówi Amelia - ponieważ przyjechali tak naprawdę zawodnicy z całego świata, więc odczytywanie nazwisk niektórych z nich było dla prowadzących nie lada wyzwaniem, a dla samych odczytywanych dodatkowo stres potęgował hałas panujący na hali. Również i nasi rodacy narzekali na kilka niepotrzebnych niedociągnięć w organizacji, ponieważ zawody szczególnie na tak wysoki szczeblu nagrody powinny być organizowane na najwyższym poziomie. Część topowych uczestników konkursu borykała się również z niewygodnymi siedziskami. Na szczęście nad całością organizacji czuwał staff, do którego należała właśnie nasza uczennica. Staff był podzielony na kilka grup, każdy miał dwóch opiekunów - delegatów WCA, którzy to muszą być na każdych zawodach, ponieważ pilnują, aby wszystko przebiegało zgodnie z zasadami. Teraz nasza organizacja czeka na organizację takich zawodów w naszym kraju!
We wszystkich konkurencjach szacowana pula nagród to około 125 tysięcy złotych, z czego nasz najlepszy reprezentant zgarnął około 15 tysięcy. Dwóch Polaków zgarnęło również milion wonów koreańskich, co w przeliczeniu daje około 3230 złotych, co nie jest w stanie pokryć nawet kosztów biletów lotniczych. Niestety, ale nie są to sumy, dzięki którym można byłoby się z tego utrzymać tak jak wygląda to w przypadku innych sportów. Nie są to też aż tak znane dyscypliny, a nawet często pomijane w świecie sportu. Zawodnicy często borykają się również z możliwością sfinansowania takich wyjazdów, które mogą okazać się dla nich życiową szansą, ponieważ to właśnie na takich zawodach można najlepiej zaprezentować swoje umiejętności w szerszym gronie. Całe wyjazdy są często opłacane przez samych zawodników, co dla niektórych z nich może być po prostu niemożliwe do zrealizowania, zwłaszcza że często zawodnicy potrafią być niepełnoletni, co wiąże się z brakiem zarobków przez nich samych, a także konieczności pokrycia kosztów za opiekuna, co doprowadza do zdublowania łącznej kwoty podróży.
Również i w tym roku zawodnicy próbowali szukać lokalnych sponsorów, jednak udało się to tylko niektórym z nich, dla których sponsorami były firmy kostkowe. Jeden chłopiec otrzymał również pomoc z urzędu gminy Kluczbork. Jedyny sponsoring, na który mogli liczyć wszyscy zawodnicy to koszulki reprezentacji, albowiem dochód z ostatnich zawodów stacjonarnych w Polsce został przeznaczony właśnie na nie. Co ciekawe - każdy zawodnik miał na koszulce swój unikatowy kod, który Amelia postarała się nam przybliżyć:
... kod, który dostaje każdy zawodnik na swoich pierwszych oficjalnych zawodach składa się z roku, w którym zawodnik był na swoich pierwszych zawodach, a także czterech pierwszych liter nazwiska i numeru porządkowego, na przykład mój to 2012ZAKR01. Na plecach widniała pierwsza litera imienia i nazwisko.
Na szczęście w Polsce liczba chętnych podjęcia się swoich możliwości w kostce Rubika jest coraz większa, co znacząco wpływa na spopularyzowanie tego sportu. Choć większość zawodników wciąż poszerza swoje umiejętności na własną rękę, chociażby korzystając z materiałów w Internecie to jednak mają oni możliwość wspólnego rywalizowania na zawodach, które w Polsce odbywają się prawie co weekend.
Ja przez całe wakacje byłam na 8 zawodach oraz Mistrzostwach Świata, licząc wakacje od początku czerwca do końca września, a zrezygnowałam w braniu udziału w kilku z nich, bo po prostu było ich za dużo. Są osoby, które regularnie jeżdżą na zawody - praktycznie co weekend. Jeden chłopak zaliczył 130 zawodów od początku 2020 roku. Był na zawodach nie tylko w w wielu europejskich państwach, ale również w Azji, gdzie oprócz Mistrzostw Świata był tam przez kilka tygodni i zaliczył wiele zawodów. Był również w Australii kilka razy i w obu Amerykach, a niedługo planuje zawody w Afryce, chociaż tam nie ma ich aż tyle.
Amelia podkreśla również, że zawody to nie tylko fajna zabawa i możliwość oszacowania swoich umiejętności względem innych, ale także doskonałą okazja, aby nauczyć się czegoś nowego od osób bardziej doświadczonych w tej dziedzinie. W Polsce powstała pierwsza szkoła speedcubingu o chwytliwej nazwie RubiArt, prowadzona przez jednego z najstarszych stażem zawodników w Polsce - Adama Polkowskiego, którego kojarzyć możecie między innymi z popularnego programu The Brain. Genialny Umysł. Szkoła ta prowadzi również eventy, które mają na celu nie tylko nauczyć dzieci jak układać kostkę Rubika, ale i również poszerzać jej wykorzystanie na przykład w sztuce, albowiem mają wykupione kilka tysięcy kostek i robią z nich mozaiki. Choć zajęcia te do najtańszych nie należą to jednak chętnych nadal nie brakuje.
Oprócz zawodów, nasi rodacy mieli możliwość również pozwiedzać Koreę. Z miejsc, które mogli zwiedzić Amelia wspomina najlepiej Muzeum Narodowe Korei, Seoul Sky (w którym mogła przemóc swój lęk wysokości znajdując się około 500 metrów nad ziemią), a także pałac 경복궁, który niegdyś pełnił funkcję rezydencji królewskiej. Dziś na miejscu można przeżyć niesamowitą przygodę, ubierając tradycyjny strój koreański, dzięki któremu choć na chwilę można poczuć się częścią tego miejsca. Oprócz tego miała również okazję przejść się przez 북촌한옥마을, czyli tradycyjną wioskę z charakterystyczną zabudową w starym koreańskim stylu. Poza standardowymi atrakcjami stolicy Korei, nasi reprezentanci wraz z rodzinami mogli zaczerpnąć trochę historii również na północy kraju, udając się do strefy DMZ.
Koreańczycy zadbali również, aby ich goście mieli co zjeść, a jedzenia jak wspomina Amelia - było bardzo dużo. Wśród dań jakie mogła spróbować znalazły się między innymi:
만두 - koreańskie pierożki
떡볶이 - ciasto ryżowe pokrojone w kluseczki z sosem
닭 - czyli koreański kurczak
김밥 - rolki owinięte w wodorosty
잡채 - warzywa z makaronem 당면
감자 핫도그 - koreańskie hot-dogi
koreańskie zupy
grillowane mięso, które mieli okazję sami sporządzić przy stole
Nasza reprezentacja była czysto Polska. Mieliśmy swoje polskie stoliki w strefie, gdzie zawodnicy mogli spędzać wolny czas, ale spędzaliśmy też bardzo dużo czasu z ludźmi z innych państw. Spotykaliśmy wielu zagranicznych znajomych, którzy byli na zawodach w Polsce, albo spotkaliśmy ich jak my byliśmy na zawodach za granicą. Mogłam także spotkać ludzi poznanych przez Internet. [...] Poznałam też bardzo wiele nowych osób, z którymi nadal utrzymuję kontakt przez Internet. Jeśli jeszcze raz pojadę do Korei, a to planuję, będę miała się z kim tam spotkać i oczywiście wtedy pojechałabym na jakieś zawody w Korei, jeśli miałabym taką opcję. Byłam także wiele razy namawiana, żebym przyjechała do Włoch, do konkretnych miejsc, miałam nawet oferowany nocleg we Włoszech. [...]
Dla Amelki było to niesamowitym przeżyciem, zwłaszcza, że sama uczy się języka koreańskiego u naszej lektorki Pani Nicole już od prawie dwóch lat. Dzięki temu Amelia mogła pełnić rolę tłumacza grupy.
Jesteśmy naprawdę dumni i dziękujemy za tak obszerną relację! Być może grono zainteresowanych wkrótce się powiększy?
Jestem naprawdę dumna z Amelii! To idealny dowód na to, że nauka języka koreańskiego jest zawsze przydatna i można łączyć to hobby z innymi. Oby nauka szła nam tak dalej!
화이팅! 😎